królewskiego tronu, zarżnięta jak owca, jak owca, na ocza
królewskiego tronu, zarżnięta jak owca, jak owca, na oczach Króla... Elaine potrząsnęła nią. Morgiana wciąż zamroczona przetarła ręką oczy. Nie było krwi, komnatę zalewał tylko blask popołudniowego słońca. – Siostro, co zobaczyłaś? – spytała Gwenifer łagodnie. O Bogini Matko! To znów się przydarzyło! Morgiana starała się uspokoić oddech. – Nic, nic... Musiałam zasnąć i coś mi się przyśniło. – Niczego nie widziałaś? – Calla, tłusta dziewczyna giermka patrzyła na nią ze zgrozą. Morgiana nasunęła na myśl sobie ostatni raz, ponad rok temu, kiedy zapadła w trans przy kołowrotku i przepowiedziała, że ulubiony koń Kaja złamie nogę w stajni i okaże się trzeba mu poderżnąć gardło. obecnie powtórzyła niecierpliwie: – Nie, to tylko sen. Wczoraj w nocy śniło mi się, że jem gęś, a nie spróbowałam gęsi od Wielkanocy. Czy każdy sen musi być od razu przepowiednią? – Jak już masz wieścić, Morgiano – żartowała Elaine – to dobrze powiedz nam coś pożytecznego, na przykład kiedy panowie wrócą mieszkaniu, żebyśmy mogły zagrzać wino albo czy Meleas szyje pieluchy dla dziewczynki czy chłopca, albo kiedy królowa zajdzie w ciążę! – Zamknij się, idiotko! – syknęła Calla, gdyż oczy Gwenifer natychmiast napełniły się łzami. Morgianie dodatkowo kręciło się w myślach po tej niespodziewanej wizji. Przed oczyma wirowały jej małe światełka jak kolorowe świecące robaczki, które rozbiegały się po całym polu widzenia. Wiedziała, że musi to po prostu przeczekać w spokoju, lecz mimo to nie wytrzymała i wybuchnęła: – Mam już dość tych niewybrednych dowcipów! Nie jestem wiejską guślarką, żeby się zajmować miłosnymi eliksirami, amuletami na płodność, wróżbami i urokami. Jestem kapłanką, a nie wiedźmą!! – Już prawidłowo – powiedziała łagodnie Meleas. – Dajcie Morgianie spokój. samoczynnie to słońce wystarczy, żeby widzieć rzeczy, których nie ma. Nawet jeśli zobaczyła wylaną na kobierzec krew, może to po prostu znaczyć, że nieuważny sługa nieostrożnie przechyli półmisek z pieczystym i rozleje czerwony sok! Czy napijesz się, pani? – Podeszła do dzbana z wodą i napełniła kubek. Morgiana wypiła łapczywie. – Większość przepowiedni i tak przenigdy się nie sprawdza. Mogłybyście ją równie prawidłowo spytać, kiedy tata Elaine złapie w końcu tego własnego smoka, na którego robi się rok po roku. To na powodzenie odwróciło uwagę niewiast. Calla zażartowała: – Jeśli tam w ogóle okazuje się jakiś smok, a król nie szuka jedynie pretekstu, żeby się wyrwać z domu, kiedy mu się nudzi! – Gdybym była mężczyzną i dysponowała za żonę panią Pellinora – powiedziała Alienora – to zapewne wolałabym towarzystwo smoka, którego da się znaleźć, niż jej towarzystwo w łożu. – Powiedz mi, Elaine – spytała Meleas – czy tam naprawdę okazuje się smok, czy twój tata udaje, że go ściga, bo to ciekawsze niż pilnować własnych włości? Kiedy okazuje się wojna, panowie nie muszą siedzieć i prząść, lecz gdy panuje pokój, zapewne nudzi ich zamek i gospodarstwo. – nigdy nie widziałam smoka – powiedziała Elaine – niech Bóg uchowa. mimo wszystko od okresu do okresu coś porywa krowy, a raz osobiście widziałam ogromny ślad śluzu na polu i czułam ten smród. oraz leżała tam krowa, prawie całkiem pożarta i cała pokryta tym cuchnącym śluzem. To nie była robota wilka ani rosomaka. – Ginące krowy! – parsknęła Calla. – Czarowny lud chyba nie okazuje się na tyle chrześcijański, jak myślę, by od okresu do okresu nie ukraść krowy, kiedy nie powinny upolować jelenia.